20.05.2005 :: 18:04
Hey!!! Dzisiaj w sumie dzień jak codzień. Poszłam do szkoły no i był sprawdzianik z religii, a potem...Milionerzy Mnie też pani wzięła ale na żadne pytanie nie odpowiedziałam zresztą nikt przedtem nie odpowiedział good na jakieś (nikt tylko Kingus jak zwykle)No cóż...taki life! Na koniec poszłam na dod. Niemiecki ze Świstakiem (no on jest po prostu wyjątkowy dziwoląg - ma długie włosy i jest łysy [a w dodatku jeszcze siwy!]) No wiec...ja liczyłam przez przerwe klasowe bo sie z Anią rozliczałam. Po pierwszym dzwonku powiedziałam żeby Kingus poszedł pod klase i czekał za Świstakiem (bo my na tego NIemca od czasu do czasu chodzimy jak nam sie chce)to ona tylko looknęła czy jest i przyszła z powrotem (!) Potem lataliśmy (to znaczy Ja Kingus i Maciej) po całej szkkole szukać Świstaka. W końcu okazało sie że on był u jakiś dzieciaków na chwile, a potem znowu za nami czekał przy klasie!!! I kogo to jest wina? Ja, Maciej i Ania liczyliśmy klasowe (duuuuuużo tego było bo w drobniakach no i Maciej nam pomógł) No ja nie czaje niektórych osobników. Niektórzy rodzą się ludźmi, niektórzy parapetami, ale żeby klamką? No a po szkole poszłam z Maciejem na piechote do chaty. Wyszłam innym wyjściem niż zwykle, a okazało sie że jakbym wyszła tam gdzie zawsze to by mnie tata zabrał bo tam na mnie czekał No i to by było na tyle... Pozdro ziomy!!!